Oferty „last minute” to doskonały sposób, aby wybrać się na wymarzone wczasy nad morzem i sporo zaoszczędzić. Sprawdzamy, czy tego typu oferty występują również nad polskim morzem.
Od wielu lat wybrzeże Morza Bałtyckiego jest najpopularniejszym wakacyjnym wyborem Polaków. Plaże, lasy, szum fal i duża ilość atrakcji co roku przyciągają rzesze turystów. Najpopularniejsze kurorty, takie jak Sopot, Łeba, Międzyzdroje czy Władysławowo latem przekształcają się w tętniące życiem centra rozrywki. Tak wielkie zainteresowanie sprawia jednak, że w wielu miejscach ceny stają się wygórowane. Jak tego uniknąć? Jedną z możliwości jest wybór oferty „last minute”.
Wśród tysięcy wakacyjnych rezerwacji zawsze może się zdarzyć, że ktoś w ostatniej chwili musi zmienić swoje plany, nawet jeśli będzie musiał ponieść częściowo koszty. Taka sytuacja dla biur podróży czy hoteli oznacza straty, ponieważ nie wypełnią wszystkich dostępnych w danym okresie miejsc, a trudno jest znaleźć chętnego na wyjazd np. 1 dzień przed. Dlatego operatorzy turystyczni często obniżają ceny, chcąc zachęcić klientów do szybkiego podjęcia decyzji. Czasem można liczyć nawet na kilkadziesiąt procent rabatu od ceny podstawowej. Niewielkie koszty mają zrekompensować niedogodności związane z koniecznością szybkiego przygotowania się do wyjazdu.
Dla kogo jest „last minute”?
Tego typu oferty wybierają przede wszystkim ci, którzy chcą zaoszczędzić i nie mają zbyt wiele ważnych zobowiązań nie cierpiących zwłoki, np. ludzie młodzi. Nie znaczy to jednak, że nie mogą się na to zdecydować chociażby rodziny. Konieczne jest tylko nieco elastyczności w planowaniu urlopu i spędzanie wakacji z myślą, że lada dzień pojawi się satysfakcjonująca oferta. Wyjazd na ostatnią chwilę nie jest natomiast dla tych, którzy mają mocno sprecyzowane oczekiwania co do miejsca czy hotelu. Mogą się po prostu takiej oferty nie doczekać.
Trzeba zwrócić uwagę, że nie wszystkie propozycje opatrzone hasłem „last minute” spełniają założenia takiej promocji i faktycznie są ekspresowymi wyjazdami. Czasem używa się tego określenia jako chwytu marketingowego i opatruje się nim oferty z terminem wyjazdu za kilka miesięcy. Również cena nie zawsze jest tak atrakcyjna w porównaniu z innymi propozycjami nie oznaczonymi jako „last minute”.
